Oczywiście na początku zachęcam do włączenia piosenki Wolfmother - Joker & The Thief (link)
***
Młoda kobieta weszła do
wypełnionego przeszklonymi gablotami sklepu jubilerskiego. Setki małych lampek
dawały przyjemne, ciepłe oświetlenie uwydatniając przy tym wszystkie atuty
znajdującej się tam biżuterii. Oprócz obsługi w sklepie była jedynie ona oraz
mężczyzna, który wszedł chwilę po niej.
- Dzień Dobry, w czym
mogę pomóc? – Spytała stojąca za kontuarem wysoka kobieta w średnim wieku.
- Chciałabym kupić
naszyjnik. – Brunetka uśmiechnęła się promiennie do ekspedientki przyglądając
się lśniącej biżuterii starannie ułożonej w przeszklonej wystawie na ladzie.
- Szuka pani czegoś
konkretnego?
- Właściwie to tak.
Potrzebuję czegoś eleganckiego na przyjęcie bankietowe. Czegoś, co przyciągnie
uwagę, ale nie będzie zbyt krzykliwe.
- Wydaje mi się, że mam
coś idealnego dla pani. Proszę poczekać. – Kobieta odeszła zza lady zmierzając
w kierunku gabloty po przeciwnej stronie sklepu. Młoda klientka w tym czasie
czekała cierpliwie spoglądając jedynie beznamiętnym spojrzeniem na otoczenie.
Po chwili kobieta wróciła niosąc ze sobą kilka wyściełanych atłasem pudełek
kryjących w sobie warte łącznie kilka tysięcy dolarów naszyjniki. Ułożywszy je
na ladzie przed brunetką otworzyła pierwsze z nich pytając:
- Czy szuka pani czegoś
w tym stylu? – Dziewczyna spojrzała na srebrny wisiorek, jednak najwyraźniej
nie odpowiadał on jej oczekiwaniom, gdyż pokręciła głową.
- Nie ma pani może
czegoś bardziej… unikatowego?
- Hmm zobaczmy… Myślę,
że ten się pani spodoba. – Ekspedientka otworzyła kolejne pudełko.
- O tak, zdecydowanie.
Jest piękny! – Klientka wzięła do ręki naszyjnik w kształcie skrzydeł wykonany
z białego złota.
- Ten akurat nie należy
do najtańszych, widzi pani ten kamień w złączeniu skrzydeł? To tanzanit, bardzo
rzadki kamień jubilerski.
- Rozumiem. Ile kosztuje?
- 749 dolarów.
- Hmm mieści się w moim
budżecie, ale muszę się zastanowić, proszę dać mi chwilę czasu.
- Jak najbardziej,
proszę się nie spieszyć. – Ekspedientka skinęła głową i odniosła resztę pudełek
na miejsce. W tym czasie ktoś przestąpił próg sklepu.
~*~
(Skylar's POV)
- Piękny naszyjnik.
Pasuje do ciebie. Wiesz Sky, skrzydła… – usłyszałam za plecami znajomy,
irytujący głos.
- Daruj sobie, jestem
zajęta. Co ty tu w ogóle robisz? – Odwróciłam głowę łapiąc kontakt wzrokowy z
blondynem.
- Lepiej ty mi powiedz,
co tu robisz. Planujesz wydać moją kasę na jakiś badziewny wisiorek? – Ashton
uniósł brew oczekując odpowiedzi.
- Kto mówił o kupowaniu
czegokolwiek.
- Nieładnie tak kraść.
- Haha nie rozśmieszaj
mnie.
- Widzisz te wszystkie
kamery? Właściciel wpakował sporo kasy w monitoring, raczej nie uda ci się go
zwinąć bez zwrócenia na siebie uwagi. A nawet jeśli, to zawsze może się znaleźć
spostrzegawczy klient, który zauważy bardzo brzydką kradzież. No chyba, że masz
w zanadrzu bardzo sprytny plan. – … ależ on głupi.
- Może i mam, ale tobie
nic do tego.
- Ależ kochana, wręcz
przeciwnie. Zrozum, nie mam nic do ciebie, ale trochę mnie wkurzyłaś z tym
portfelem, dlatego też chętnie posłucham o tym, co masz zamiar zrobić… Albo za
chwilę z przyjemnością ci przeszkodzę w realizacji zamiarów.
- Słuchaj koleś.
Następnym razem powinieneś po prostu być bardziej uważny. Twoja pewność siebie
działa na twoją niekorzyść, ja to tylko wykorzystałam. Także daj sobie
siana i spadaj, bo aktualnie jestem trochę zajęta. Jeśli masz zamiar mi
przeszkadzać to zrób to teraz, albo odsuń się i popatrz na przedstawienie tylko
proszę cię… nie wkurwiaj mnie więcej. – Chłopak uniósł ręce w obronnym geście i
śmiejąc się pod nosem odsunął się pod ścianę obserwując rozwój akcji.
Spojrzałam kątem oka na Jamesa, który kiwnął głową na znak, że zaraz zacznie
się zabawa. Wyjęłam z torebki portfel i zaczęłam przeliczać gotówkę
- Dwieście…trzysta…pięćset…siedemset…
siedemset pięćdziesiąt. – Mówiłam sama do siebie przekładając kolejne banknoty
z ręki do ręki. Pracownica sklepu widząc to podeszła rozentuzjazmowana do mnie.
- Widzę, że zdecydowała
się pani. – Stwierdziła z uśmiechem
-Tak, lepszego nie
znajdę, a ten od razu mi się spodobał. Myślę, że będzie idealny… - Podałam
kobiecie fałszywe banknoty, ale ta nie pomyślała nawet o sprawdzeniu ich. W tym
momencie poczułam silny uścisk na ramieniu. Bourne idealnie wczuł się w rolę
policjanta w cywilu, nawet strój zamienił z t-shirtu i podartych jeansów na
skórzaną kurtkę czarną koszulkę i ładne spodnie. Jego blond włosy, zwykle w
nieładzie tym razem były starannie uczesane. Muszę przyznać, ze wyglądał
profesjonalnie i porządnie.
- Joanne Hayes? –
Spytał z pełną powagą.
- Tak, w czym mogę
pomóc? – Udałam konsternację spoglądając to na ramię, to na niego.
- Matthew Payne - policja stanowa. Jest pani
aresztowana pod zarzutem oszustwa i kradzieży. – Pewny siebie bez wahania
wyciągnął z tylnej kieszeni spodni odznakę kupioną w sklepie z zabawkami.
Ekspedientka była w niemałym szoku, a widząc jej minę mało nie wybuchłam
śmiechem.
-Co? To jakaś pomyłka!
Ma mnie pan za kogoś innego! – Wyrywałam się udając zaskoczenie. James
skierował na chwilę swoją uwagę na pracownicę sklepu.
- Obserwujemy tę
kobietę od paru tygodni. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy chciała ukraść
biżuterię wykorzystując fałszywe banknoty, proszę sprawdzić czym zapłaciła. – Kobieta wzięła do ręki banknoty, a jej
policzki momentalnie zrobiły się czerwone ze wstydu. - A pani pójdzie ze mną. –
Blondyn wyciągnął z tylnej kieszeni kajdanki i zapiął mi je na nadgarstkach. Moja
rola się skończyła…
- Dobra robota Matty,
zbierz dowody. – No, tego to ja się nie spodziewałam. Blondyn w granatowej
bandamie na głowie złapał mnie z drugiej strony posyłając chytry uśmiech w
stronę mojego przyjaciela. Po twarzy Jamesa przebiegł cień zdenerwowania, ale
mimo nieprzewidzianych okoliczności zachował zimną krew i nadal grał swoją
rolę. Mi natomiast serce zaczęło walić i z trudem opanowałam przyspieszony
oddech. James odetchnął ulgą na uwagę wypowiedzianą przez Ashtona, bo oznaczała
ona, ze plan nadal może się powieść. Z kieszeni kurtki wyciągnął białe
rękawiczki, które naciągnął na dłonie oraz kilka plastikowych torebek,
podobnych do tych jakie możemy zobaczyć w wielu serialach kryminalnych pokroju
CSI czy Kości.
- Dowody? – Spytała ekspedientka.
- No tak, musimy zebrać
materiał dowodowy w celu wszczęcia śledztwa przeciwko tej pani. Na początek proszę podać mi te banknoty oraz
naszyjnik
- Naszyjnik?
- Tak, musimy mieć
przedmiot, który pani Joanne chciała ukraść, to jest najważniejszy dowód.
Oczywiście zaraz po zakończeniu śledztwa zwrócimy go do państwa sklepu. –
Kobieta w średnim wieku po chwili wahania podała granatowe pudełko, które James
zapakował w torbę i schował do kieszeni kurtki.
- Dziękuję ślicznie. Teraz
musimy odstawić panią Hayes do aresztu, ale wrócimy tutaj jeszcze dzisiaj w
celu zebrania zeznań. Czy mógłbym jeszcze prosić o nagranie z monitoringu?
- Z tym może być
kłopot. – Czekaliśmy z Jamesem na taką odpowiedź, oznaczała ona bowiem, że
naszej znajomej Alex udało się dotrzeć do ich systemu.
- A to dlaczego?
- Niestety dzisiaj rano
była awaria i monitoring przestał działać, a naprawią go dopiero za kilka godzin,
gdy przyjedzie właściciel.
- No nic, będziemy
musieli się w takim razie poradzić sobie
bez nagrania. Póki co dziękuję i do zobaczenia za kilka godzin.
- Do widzenia. – Mina ekspedientki
gdy wychodziliśmy była bezcenna. Ashton poszedł przodem otwierając drzwi i oraz
Jamesowi. Gdy tylko przeszliśmy kawałek dalej wybiegłam przed blondyna torując
mu drogę.
- Co to kurwa było?! –
Niemalże krzyknęłam mu do ucha. James stanął obok mnie z założonymi rękoma
- Postanowiłem się
przyłączyć do zabawy. A tak przy okazji, nazywam się Ashton, miło mi poznać. –
Chłopak wyciągnął rękę w kierunku Bourne’a, a ten spojrzał tylko na niego
pełnym pogardy spojrzeniem.
- Masz szczęście
szczeniaku, że nie zjebałeś akcji, bo urwał bym ci jaja i wsadził ci je do
gardła. – Uwielbiałam ton, z jakim James zawsze wypowiadał obelgi. Był przy tym
oazą spokoju, przez co każda kąśliwa uwaga nabierała większej mocy.
- Spokojnie stary,
chciałem się tylko zabawić z twoją dziewczyną, tak jak ona ostatnio zabawiła
się ze mną. – Ashton z uśmiechem na
twarzy wziął do ust papierosa i zapalił go wydmuchując dym w powietrze. W tym
czasie nieopodal nas podjechał czarny chevrolet, z którego wydobywały się
głośne dźwięki utworu „Hair of the dog”. Z auta wysiadł wysoki koleś o ciemnej
karnacji i czarnych włosach.
- Irwin! Rusz dupę, nie
będę tu czekał, aż skończysz flirtować! - … Niewątpliwie znał się z Ashtonem.
Ale przynajmniej wiem, jak ten idiota ma na nazwisko.
- Kto ci pozwolił
ruszać moje auto!
- to twój wóz? –
Niestety James zawsze miał słabość do muscle cars, więc camaro Ashtona od razu
zwróciło jego uwagę. Ashton kiwnął dumnie głową.
- Z tego co wiem, to
przez ostatnich kilka miesięcy ja go naprawiam, także morda w kubeł, mam pełne
prawo nim jeździć. Poza tym jestem lepszym kierowcą. Wsiadaj, nie mamy całego
dnia! – Brunet podszedł w naszym kierunku rzucając blondynowi kluczyki. – Hej,
jestem Calum. – Brunet zwrócił się w moim kierunku z uśmiechem, ale
postanowiłam go olać. Ashton zaśmiał się pod nosem z reakcji kumpla, którego
zdziwił chyba fakt, że nie zemdlałam na jego widok.
- Miło było, musze
lecieć. Do zobaczenia Skylar… Ashton poklepał Jamesa po ramieniu jednocześnie posyłając
mi jeden z tych swoich uśmieszków i ruszył wraz z kumplem do wozu.
- Oby nie – zamruczałam
pod nosem zdegustowana…
~*~
(Ashton's POV)
- Michael szykuj się! –
Krzyknąłem przekraczając próg mieszkania Clifforda.
- Co? Ale jak to?
- A tak to, że właśnie
wróciłem z tego waszego zasranego sklepu i mam dla ciebie prezent.
- Nie rozumiem.
- Powiedzmy, że…
nadarzyła się okazja, a ja ją wykorzystałem. – Wszedłem do salonu, w którym
siedział zarówno on jak i młody – Luke.
- O patrzcie, kto się
zjawił! Syn marnotrawny – Hemmings. Dawno cię tu nie było! – Calum powitał
blondyna brzdąkającego na gitarze na fotelu.
- Spadaj cieciu… Ciesz
się, że przynoszę ci darmowe fajki. – Ten rzucił w jego stronę paczką
papierosów.
- Dobra, pokaż mi, co
tam zwinąłeś… - Clifford oderwał wzrok od ekranu laptopa. Wyciągnąłem rękę, a
między palcami zawieszony był naszyjnik z białego złota, w kształcie skrzydeł.
- Będzie ci w nim do twarzy…
~*~
(Skylar's POV)
To był ten koleś,
którego okradłaś? –James spytał przerywając ciszę, gdy czarne auto zniknęło nam
z oczu.
- Dokładnie ten.
Irytujący gnojek, który myśli, że wszystko mu wolno. Żałosny… a co?
- No, to ten irytujący
gnojek odjechał właśnie z twoim naszyjnikiem. – Na dźwięk tech słów wybuchłam
śmiechem, ale po chwili zobaczyłam, że James spuścił głowę i wbił wzrok w
chodnik.
- CO?!
- Niezły jest…
- Jak do cholery mogłeś
dać się oszukać nastolatkowi?! Następnym razem zamiast przeżywać orgazm na
widok auta pilnuj kieszeni kurwa!
- Nie mam pojęcia jak
on to zrobił…
- Ashton Irwin kurwa. To
oznacza wojnę… - Powiedziałam pod nosem spoglądając w bezchmurne niebo nad
nami.
________________________________________________________________________________________
Jak oni ciągle się nawzajem okradają xd ale niezły patent z tą policją ;D
OdpowiedzUsuńhah spoko jest! Serca pewnie też sobie skradną hahahaha jestem dziwna xD co ile średnio dodajesz nowy?
OdpowiedzUsuńhttp://whiteeshadee.blogspot.com/
Dziękuję <3 A co do nowych rozdziałów to... wiesz co? Nie ma reguły. Muszę popracować troszeczkę nad systematycznością, ale ciągle coś mi wypada i pisanie rozdziałów się strasznie przeciąga. Następny rozdział powinien się pojawić już w przyszłym tygodniu :)
UsuńHah te ff jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
A te ciągle okradanie się jest niezłe XD
Dzięki <3 Nowy rozdział będzie już jutro :))
Usuńhej nominowałam cię do liebster award http://dark-and-black-gang.blogspot.com/2014/06/liebster-awards_22.html
OdpowiedzUsuń