piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział III



 Oczywiście na początku zachęcam do włączenia piosenki Wolfmother - Joker & The Thief (link)

***

Młoda kobieta weszła do wypełnionego przeszklonymi gablotami sklepu jubilerskiego. Setki małych lampek dawały przyjemne, ciepłe oświetlenie uwydatniając przy tym wszystkie atuty znajdującej się tam biżuterii. Oprócz obsługi w sklepie była jedynie ona oraz mężczyzna, który wszedł chwilę po niej.
- Dzień Dobry, w czym mogę pomóc? – Spytała stojąca za kontuarem wysoka kobieta w średnim wieku.
- Chciałabym kupić naszyjnik. – Brunetka uśmiechnęła się promiennie do ekspedientki przyglądając się lśniącej biżuterii starannie ułożonej w przeszklonej wystawie na ladzie.
- Szuka pani czegoś konkretnego?
- Właściwie to tak. Potrzebuję czegoś eleganckiego na przyjęcie bankietowe. Czegoś, co przyciągnie uwagę, ale nie będzie zbyt krzykliwe.
- Wydaje mi się, że mam coś idealnego dla pani. Proszę poczekać. – Kobieta odeszła zza lady zmierzając w kierunku gabloty po przeciwnej stronie sklepu. Młoda klientka w tym czasie czekała cierpliwie spoglądając jedynie beznamiętnym spojrzeniem na otoczenie. Po chwili kobieta wróciła niosąc ze sobą kilka wyściełanych atłasem pudełek kryjących w sobie warte łącznie kilka tysięcy dolarów naszyjniki. Ułożywszy je na ladzie przed brunetką otworzyła pierwsze z nich pytając:
- Czy szuka pani czegoś w tym stylu? – Dziewczyna spojrzała na srebrny wisiorek, jednak najwyraźniej nie odpowiadał on jej oczekiwaniom, gdyż pokręciła głową.
- Nie ma pani może czegoś bardziej… unikatowego?
- Hmm zobaczmy… Myślę, że ten się pani spodoba. – Ekspedientka otworzyła kolejne pudełko.
- O tak, zdecydowanie. Jest piękny! – Klientka wzięła do ręki naszyjnik w kształcie skrzydeł wykonany z białego złota.
- Ten akurat nie należy do najtańszych, widzi pani ten kamień w złączeniu skrzydeł? To tanzanit, bardzo rzadki kamień jubilerski.
- Rozumiem. Ile kosztuje?
- 749 dolarów.
- Hmm mieści się w moim budżecie, ale muszę się zastanowić, proszę dać mi chwilę czasu.
- Jak najbardziej, proszę się nie spieszyć. – Ekspedientka skinęła głową i odniosła resztę pudełek na miejsce. W tym czasie ktoś przestąpił próg sklepu.

~*~
(Skylar's POV)
- Piękny naszyjnik. Pasuje do ciebie. Wiesz Sky, skrzydła… – usłyszałam za plecami znajomy, irytujący głos.
- Daruj sobie, jestem zajęta. Co ty tu w ogóle robisz? – Odwróciłam głowę łapiąc kontakt wzrokowy z blondynem.
- Lepiej ty mi powiedz, co tu robisz. Planujesz wydać moją kasę na jakiś badziewny wisiorek? – Ashton uniósł brew oczekując odpowiedzi.
- Kto mówił o kupowaniu czegokolwiek.
- Nieładnie tak kraść.
- Haha nie rozśmieszaj mnie.
- Widzisz te wszystkie kamery? Właściciel wpakował sporo kasy w monitoring, raczej nie uda ci się go zwinąć bez zwrócenia na siebie uwagi. A nawet jeśli, to zawsze może się znaleźć spostrzegawczy klient, który zauważy bardzo brzydką kradzież. No chyba, że masz w zanadrzu bardzo sprytny plan. – … ależ on głupi.
- Może i mam, ale tobie nic do tego.
- Ależ kochana, wręcz przeciwnie. Zrozum, nie mam nic do ciebie, ale trochę mnie wkurzyłaś z tym portfelem, dlatego też chętnie posłucham o tym, co masz zamiar zrobić… Albo za chwilę z przyjemnością ci przeszkodzę w realizacji zamiarów.
- Słuchaj koleś. Następnym razem powinieneś po prostu być bardziej uważny. Twoja pewność siebie działa na twoją niekorzyść, ja to tylko wykorzystałam. Także daj sobie siana i spadaj, bo aktualnie jestem trochę zajęta. Jeśli masz zamiar mi przeszkadzać to zrób to teraz, albo odsuń się i popatrz na przedstawienie tylko proszę cię… nie wkurwiaj mnie więcej. – Chłopak uniósł ręce w obronnym geście i śmiejąc się pod nosem odsunął się pod ścianę obserwując rozwój akcji. Spojrzałam kątem oka na Jamesa, który kiwnął głową na znak, że zaraz zacznie się zabawa. Wyjęłam z torebki portfel i zaczęłam przeliczać gotówkę
- Dwieście…trzysta…pięćset…siedemset… siedemset pięćdziesiąt. – Mówiłam sama do siebie przekładając kolejne banknoty z ręki do ręki. Pracownica sklepu widząc to podeszła rozentuzjazmowana do mnie.
- Widzę, że zdecydowała się pani. – Stwierdziła z uśmiechem
-Tak, lepszego nie znajdę, a ten od razu mi się spodobał. Myślę, że będzie idealny… - Podałam kobiecie fałszywe banknoty, ale ta nie pomyślała nawet o sprawdzeniu ich. W tym momencie poczułam silny uścisk na ramieniu. Bourne idealnie wczuł się w rolę policjanta w cywilu, nawet strój zamienił z t-shirtu i podartych jeansów na skórzaną kurtkę czarną koszulkę i ładne spodnie. Jego blond włosy, zwykle w nieładzie tym razem były starannie uczesane. Muszę przyznać, ze wyglądał profesjonalnie i porządnie.
- Joanne Hayes? – Spytał z pełną powagą.
- Tak, w czym mogę pomóc? – Udałam konsternację spoglądając to na ramię, to na niego.
 - Matthew Payne - policja stanowa. Jest pani aresztowana pod zarzutem oszustwa i kradzieży. – Pewny siebie bez wahania wyciągnął z tylnej kieszeni spodni odznakę kupioną w sklepie z zabawkami. Ekspedientka była w niemałym szoku, a widząc jej minę mało nie wybuchłam śmiechem.
-Co? To jakaś pomyłka! Ma mnie pan za kogoś innego! – Wyrywałam się udając zaskoczenie. James skierował na chwilę swoją uwagę na pracownicę sklepu.
- Obserwujemy tę kobietę od paru tygodni. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy chciała ukraść biżuterię wykorzystując fałszywe banknoty, proszę sprawdzić czym zapłaciła.  – Kobieta wzięła do ręki banknoty, a jej policzki momentalnie zrobiły się czerwone ze wstydu. - A pani pójdzie ze mną. – Blondyn wyciągnął z tylnej kieszeni kajdanki i zapiął mi je na nadgarstkach. Moja rola się skończyła…
- Dobra robota Matty, zbierz dowody. – No, tego to ja się nie spodziewałam. Blondyn w granatowej bandamie na głowie złapał mnie z drugiej strony posyłając chytry uśmiech w stronę mojego przyjaciela. Po twarzy Jamesa przebiegł cień zdenerwowania, ale mimo nieprzewidzianych okoliczności zachował zimną krew i nadal grał swoją rolę. Mi natomiast serce zaczęło walić i z trudem opanowałam przyspieszony oddech. James odetchnął ulgą na uwagę wypowiedzianą przez Ashtona, bo oznaczała ona, ze plan nadal może się powieść. Z kieszeni kurtki wyciągnął białe rękawiczki, które naciągnął na dłonie oraz kilka plastikowych torebek, podobnych do tych jakie możemy zobaczyć w wielu serialach kryminalnych pokroju CSI czy Kości.
- Dowody? – Spytała ekspedientka.
- No tak, musimy zebrać materiał dowodowy w celu wszczęcia śledztwa przeciwko tej pani.  Na początek proszę podać mi te banknoty oraz naszyjnik
- Naszyjnik?
- Tak, musimy mieć przedmiot, który pani Joanne chciała ukraść, to jest najważniejszy dowód. Oczywiście zaraz po zakończeniu śledztwa zwrócimy go do państwa sklepu. – Kobieta w średnim wieku po chwili wahania podała granatowe pudełko, które James zapakował w torbę i schował do kieszeni kurtki.
- Dziękuję ślicznie. Teraz musimy odstawić panią Hayes do aresztu, ale wrócimy tutaj jeszcze dzisiaj w celu zebrania zeznań. Czy mógłbym jeszcze prosić o nagranie z monitoringu?
- Z tym może być kłopot. – Czekaliśmy z Jamesem na taką odpowiedź, oznaczała ona bowiem, że naszej znajomej Alex udało się dotrzeć do ich systemu.
- A to dlaczego?
- Niestety dzisiaj rano była awaria i monitoring przestał działać, a naprawią go dopiero za kilka godzin, gdy przyjedzie właściciel.
- No nic, będziemy musieli się w takim razie  poradzić sobie bez nagrania. Póki co dziękuję i do zobaczenia za kilka godzin.
- Do widzenia. – Mina ekspedientki gdy wychodziliśmy była bezcenna. Ashton poszedł przodem otwierając drzwi i oraz Jamesowi. Gdy tylko przeszliśmy kawałek dalej wybiegłam przed blondyna torując mu drogę.
- Co to kurwa było?! – Niemalże krzyknęłam mu do ucha. James stanął obok mnie z założonymi rękoma
- Postanowiłem się przyłączyć do zabawy. A tak przy okazji, nazywam się Ashton, miło mi poznać. – Chłopak wyciągnął rękę w kierunku Bourne’a, a ten spojrzał tylko na niego pełnym pogardy spojrzeniem.
- Masz szczęście szczeniaku, że nie zjebałeś akcji, bo urwał bym ci jaja i wsadził ci je do gardła. – Uwielbiałam ton, z jakim James zawsze wypowiadał obelgi. Był przy tym oazą spokoju, przez co każda kąśliwa uwaga nabierała większej mocy.
- Spokojnie stary, chciałem się tylko zabawić z twoją dziewczyną, tak jak ona ostatnio zabawiła się ze mną.  – Ashton z uśmiechem na twarzy wziął do ust papierosa i zapalił go wydmuchując dym w powietrze. W tym czasie nieopodal nas podjechał czarny chevrolet, z którego wydobywały się głośne dźwięki utworu „Hair of the dog”. Z auta wysiadł wysoki koleś o ciemnej karnacji i czarnych włosach.
- Irwin! Rusz dupę, nie będę tu czekał, aż skończysz flirtować! - … Niewątpliwie znał się z Ashtonem. Ale przynajmniej wiem, jak ten idiota ma na nazwisko.
- Kto ci pozwolił ruszać moje auto!
- to twój wóz? – Niestety James zawsze miał słabość do muscle cars, więc camaro Ashtona od razu zwróciło jego uwagę. Ashton kiwnął dumnie głową.
- Z tego co wiem, to przez ostatnich kilka miesięcy ja go naprawiam, także morda w kubeł, mam pełne prawo nim jeździć. Poza tym jestem lepszym kierowcą. Wsiadaj, nie mamy całego dnia! – Brunet podszedł w naszym kierunku rzucając blondynowi kluczyki. – Hej, jestem Calum. – Brunet zwrócił się w moim kierunku z uśmiechem, ale postanowiłam go olać. Ashton zaśmiał się pod nosem z reakcji kumpla, którego zdziwił chyba fakt, że nie zemdlałam na jego widok.
- Miło było, musze lecieć. Do zobaczenia Skylar… Ashton poklepał Jamesa po ramieniu jednocześnie posyłając mi jeden z tych swoich uśmieszków i ruszył wraz z kumplem do wozu.
- Oby nie – zamruczałam pod nosem zdegustowana…

~*~
(Ashton's POV)
- Michael szykuj się! – Krzyknąłem przekraczając próg mieszkania Clifforda.
- Co? Ale jak to?
- A tak to, że właśnie wróciłem z tego waszego zasranego sklepu i mam dla ciebie prezent.
- Nie rozumiem.
- Powiedzmy, że… nadarzyła się okazja, a ja ją wykorzystałem. – Wszedłem do salonu, w którym siedział zarówno on jak i młody – Luke.
- O patrzcie, kto się zjawił! Syn marnotrawny – Hemmings. Dawno cię tu nie było! – Calum powitał blondyna brzdąkającego na gitarze na fotelu.
- Spadaj cieciu… Ciesz się, że przynoszę ci darmowe fajki. – Ten rzucił w jego stronę paczką papierosów.
- Dobra, pokaż mi, co tam zwinąłeś… - Clifford oderwał wzrok od ekranu laptopa. Wyciągnąłem rękę, a między palcami zawieszony był naszyjnik z białego złota, w kształcie skrzydeł.
 - Będzie ci w nim do twarzy…

~*~
(Skylar's POV)
To był ten koleś, którego okradłaś? –James spytał przerywając ciszę, gdy czarne auto zniknęło nam z oczu.
- Dokładnie ten. Irytujący gnojek, który myśli, że wszystko mu wolno. Żałosny… a co?
- No, to ten irytujący gnojek odjechał właśnie z twoim naszyjnikiem. – Na dźwięk tech słów wybuchłam śmiechem, ale po chwili zobaczyłam, że James spuścił głowę i wbił wzrok w chodnik.
- CO?!
- Niezły jest…
- Jak do cholery mogłeś dać się oszukać nastolatkowi?! Następnym razem zamiast przeżywać orgazm na widok auta pilnuj kieszeni kurwa!
- Nie mam pojęcia jak on to zrobił…
- Ashton Irwin kurwa. To oznacza wojnę… - Powiedziałam pod nosem spoglądając w bezchmurne niebo nad nami.


________________________________________________________________________________________

No hej :) Wiem, że ten rozdział może wydać się zapychaczem, bo w sumie po części jest, ale musiał zostać napisany, by akcja mogła się w reszcie rozkręcić (miałam pewny poślizg czasowy spowodowany OWF, a później konsekwencjami tego wydarzenia... rozumiecie, depresja pofestiwalowa i te sprawy):P

Zachęcam do czytania i komentowania, zarówno tutaj, jak i na WATTPADZIE :)

Nowy rozdział pojawi się już niedługo :))

 

6 komentarzy:

  1. Jak oni ciągle się nawzajem okradają xd ale niezły patent z tą policją ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. hah spoko jest! Serca pewnie też sobie skradną hahahaha jestem dziwna xD co ile średnio dodajesz nowy?
    http://whiteeshadee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 A co do nowych rozdziałów to... wiesz co? Nie ma reguły. Muszę popracować troszeczkę nad systematycznością, ale ciągle coś mi wypada i pisanie rozdziałów się strasznie przeciąga. Następny rozdział powinien się pojawić już w przyszłym tygodniu :)

      Usuń
  3. Hah te ff jest wspaniałe.
    Czekam na nexta.
    A te ciągle okradanie się jest niezłe XD

    OdpowiedzUsuń
  4. hej nominowałam cię do liebster award http://dark-and-black-gang.blogspot.com/2014/06/liebster-awards_22.html

    OdpowiedzUsuń